piątek, 21 stycznia 2011

Kiedy warto milczeć?

Będąc trenerem i konsultantem sporo czasu spędzam z ludźmi - od uczestników szkoleń począwszy, a na klientach biznesowych skończywszy. Stwarza mi to niebywałą okazję do obserwacji ludzkich zachowań w różnorodnych sytuacjach. Chciałbym się podzielić refleksją na temat tego, co zauważyłem kiedy ludzie ze sobą rozmawiają.
Dość regularnie obserwuję sytuacje, w których ludzie nie mogą się ze sobą dogadać, albo zajmuje im to masę czasu i dużo wysiłku. I tu pojawia się pytanie - czemu tak jest i czy można by inaczej?
Najpierw czemu tak jest. Z moich obserwacji i doświadczenia wynika, że ludzie mają chęć i starają się ze sobą "dogadać" i w znakomitej większości przypadków udaje im się to, natomiast często jest to droga przez bagno - znaczy męka straszna. Dlaczego? Przyczyną większości problemów
w komunikacji są różnice w sposobie postrzegania, albo semantyka (czyli sposób, w jaki nadajemy słowom lub pojęciom znaczenie).
Czy można zatem inaczej? Można. Jednym ze sposobów i wedle mojej opinii, najskuteczniejszym jest słuchać drugą osobę. Słuchać z prawdziwym zaangażowaniem i empatią. Gdy ludzie słuchają się nawzajem - w ramach ich układów odniesienia, problemy interpretacyjne czy semantyczne znikają. Dzieje się tak, ponieważ podczas rozmowy wczuwają się w siebie i wyczuwają wzajemnie, jak druga strona definiuje słowa i nadaje im znaczenie, jak interpretuje rzeczywistość. To zaś sprawia, że zaczynają mówić tym samym językiem, co pozwala przezwyciężyć znakomitą większość różnic poglądów.
Jakże przyjemnie i łatwo było by, gdyby wszyscy słuchali się nawzajem. Nie marnotrawilibyśmy tyle czasu na zbędne słowa i nic nie przynoszące kłótnie. A w biznesie moglibyśmy sprawnie rozwijać firmę i współpracowników.
Opowiem teraz historyjkę o indiańskim "mówiącym kiju," która jest ciekawym i prostym sposobem na to, aby zacząć słuchać siebie na wzajem.
Indiański mówiący kij, symbolizuje to, że ludzie o odmiennych poglądach mogą się zrozumieć dzięki wzajemnemu szacunkowi, który pozwala im przezwyciężyć problemy.
Oto ona.
Na zgromadzeniach Indiańskich Wodzów Ameryki Północnej zawsze jest "mówiący kij" - to misternie rzeźbiony kij o długości półtorej metra. Zabiera głos tylko osoba, która go trzyma. Dopóki go ma, tylko ona może mówić, do czasu kiedy uzna, iż została wysłuchana i w pełni zrozumiana. Innym obecnym nie wolno komentować, spierać się czy nawet zgadzać z rozmówcą. Mogą jedynie próbować go zrozumieć, a potem to okazać. Mogą powtórzyć czy sparafrazować zdanie rozmówcy, aby upewnić się, iż rzeczywiście rozumieją i dać mu poczucie zrozumienia jego rzeczywistości, jego świata.
Kiedy przemawiający poczuje się zrozumiany, ma obowiązek przekazać "mówiący kij" następnej osobie, a potem dołożyć wszelkich starań, żeby ona też poczuła się zrozumiana. Musi słuchać i wczuwać się w jej sytuację, aż mówiący poczuje się zrozumiany.
W ten sposób wszyscy zainteresowani biorą na siebie odpowiedzialność za proces komunikacji - czyli zarówno mówienia, jak i słuchania. Gdy każda ze stron czuje się zrozumiana nikną spory i monotonne dyskusje, a rośnie wzajemny szacunek i ludzie stają się twórczy. Powstają nowe pomysły i koncepcje - POJAWIA SIĘ TRZECIA MOŻLIWOŚĆ.
Zrozumieć nie znaczy zgadzać się. Znaczy to, iż potrafimy spojrzeć oczami drugiego człowieka, jego sercem i umysłem. Jedną z najgłębszych potrzeb człowieka jest potrzeba zrozumienia, gdy zostanie zaspokojona, perspektywę indywidualną może zastąpić wspólne i współzależne rozwiązywanie problemów. W przeciwnym razie do głosu dochodzi nasze ego i postawa obronna staje się nakazem chwili. Co rodzi spory i negatywne emocje.
Zrozumienie jest nam potrzebne jak powietrze, poczucie, że jest się zrozumianym jest dla nas psychicznym odpowiednikiem powietrza.
W komunikacji z wykorzystaniem "mówiącego kija" niezwykle istotne jest milczenie. Musimy być wyciszeni, aby zacząć rzeczywiście wczuwać się w naszych rozmówców. Doskonale obrazuje to poniższy cytat: " Nie wolno się obawiać chwili milczenia. Dla niektórych milczenie może być niezręczne czy męczące, ale swobodne podejście do rozmowy obejmuje także gotowość do milczenia. Często jest to przygnębiające, ale czasami konieczne, aby zadać sobie pytanie - CZY TO, ŻE POWIEM, CO MYŚLĘ, NAPRAWDĘ BĘDZIE LEPSZE OD MILCZENIA?"
I z tym pytaniem Was zostawiam...
------------------------------------------------------------
Cytat pochodzi z " The Servant as Leader" Roberta K. Greenleaf
Korzystałem także z przemyśleń Stephena R. Covey oraz własnych, rzecz jasna.

Zapraszam na kontynuację, gdzie opowiem, jak wykorzystać ideę "mówiącego kija" bez fizycznej obecności "mówiącego kija". Zwłaszcza, że jego posiadacze są w Ameryce Północnej - somewhere out there :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz